22 czerwca 2016

Niekończąca się radość... i cierpienie złamanego serca.



Wszystko na tym świecie jest ograniczone, ma swój kres. Ale jest coś co nigdy się nie kończy: radość i cierpienie.
Jednak jedno zabija drugie. Radość według Wikipedii:
Pozytywny stan emocjonalny, który jest przeciwieństwem smutku. Jest to uczucie szczęścia, rozbawienia, zabawy i zadowolenia.Radość czasem wywołuje płacz.
No wszystko pięknie.  O radość nie trudno, kupisz nowe buty, zjesz coś dobrego, pogadasz z kumpelą i już masz „pozytywny stan emocjonalny” . Problem w tym żeby tą radość zatrzymać, zakonserwować jak w słoiku. 

Śmiem twierdzić, że uczucie szczęścia jest strasznie trudno utrzymać, natomiast cierpienie wrasta w ciebie  bardzo szybko i strasznie trudno pozbyć się smutku, żalu, które przyszło właśnie z nim. I kiedy szukam lekarstwa na to aby nie cierpieć, pada jedna odpowiedź: ZAPOMINJ.

Ha, gdyby można było te złe wspomnienia zgrać na pendrive i włożyć do szuflady z napisem: ty debilko nawet nie myśl, żeby to otwierać.  Więc jak zapomnieć?

Spodziewasz się rad na to? Niestety nie ma. Świat niby doskonały mechanizm ale niestety na to recepty nie ma. 
Podobno czas leczy rany i to on jest uniwersalnym lekarstwem, które ma mnóstwo skutków ubocznych i nigdy nie możesz mieć pewności, że ozdrowiejesz.
Z autopsji wiem jak to jest, nigdy nie byłam cierpliwa, więc to lekarstwo nie ma u mnie szans. Jak to mówią z braku laku dobry kit. 



1 komentarz:

  1. Oj zgadzam się w 100%, jakoś te szczęśliwe chwili trwają tak krótko, a smutku często jest się nam trudno pozbyć. Co do Twoich "leków łagodzących ból" to z większością się zgadzam, jednak u mnie wypłakanie się działa tylko raz kiedyś, kiedy już mam naprawdę większe załamanie. :)

    Pozdrawiam ♥
    http://princessdooomiii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń